Na targu u Hani

yuanyang

Do Yuanyang dotarliśmy, kiedy za oknem zaczynało być szaro. Z tego miejsca mieliśmy do pokonania jeszcze 25 km do wioski, w której znajdował się nasz hostel. Wsiedliśmy w lokalnego busa i krętą drogą wjechaliśmy w głąb przepięknej doliny. Półmrok i gęsta mgła skutecznie zasłoniły większość widoków, a po kilku kilometrach nie widzieliśmy już nic prócz białego puchu. W pewnym momencie kierowca zatrzymuje się i odmawia dalszej jazdy. Nie bardzo wiemy co się święci, ale zgodnie ze wskazówkami idziemy w dół. Drogą, potem schodami, prawie po omacku, w oddali widząc sylwety drzew i domów. W wiosce, ktoś wskazuje nam drogę do hostelu. Idziemy w kompletnych ciemnościach, wąskimi przejściami między polami ryżu, pukając od drzwi do drzwi. W końcu docieramy do celu – tradycyjnego domu, położonego na krańcu bardzo tradycyjnej wioski, w samym środku doliny słynącej z tarasów ryżowych.

Yuangyang, Chiny

Pogoda nas nie rozpieszczała. Gdy obudziliśmy się następnego dnia rano, biała jak mleko mgła, pochłonęła cały widok. Z godziny na godzinę powoli ustępowała, dając pojęcie o tym jak wyglądają tarasy, ale cały czas nie był to widok, o którym marzyliśmy. W całej okazałości, tarasy w Yuanyang, było nam dane zobaczyć w dniu wyjazdu, z okien wypełnionego lokalesami busa. Żadnych zdjęć, tylko kilka sekund na utrwalenie wspaniałej kombinacji zieleni, mgły i słońca. Widok, którego nigdy nie zapomnimy.

Tarasy ryżowe yuanyang, Chiny

Tarasy ryżowe, Yuanyang, Chinynajpiękniejsze tarasy ryżoweTarasy ryżowe ChinyNajpiękniejsze tarasy ryżowe YuanyangYuanyang, ChinyTarasy ryżoweTarasy ryżowe, yuanyang, Chiny

W całym tym pechu, mieliśmy jednak trochę szczęścia. Okazało się, że trafiliśmy do Yuanyang w dzień targowy, kiedy cała okoliczna ludność Hani zbiera się w jednym z miasteczek na handel. To najważniejszy dzień w tygodniu, w którym kobiety ubierają się w tradycyjne stroje i schodzą ze swoich wiosek by coś kupić, sprzedać, poplotkować, znaleźć męża, zrobić sobie zdjęcie, czy pójść do fryzjera. Wtedy wszystkie biznesy w mieście są otwarte i można kupić wszystko: od krowy po komórkę.

Na targu żywności triumfy święcą banany. Małe, krępe, poczerniałe – w Polsce z pewnością zostałyby nietknięte na sklepowej półce, uznane za nieestetyczne. Tutaj, za złotówkę za kiść, można delektować się najlepszymi bananami na świecie. Obok bananów, stosy czosnku i imbiru. Czy ktoś zastanawiał się jak wygląda ta ostatnia roślina w całości? Tu imbir sprzedawany jest jak go natura stworzyła, bo przecież nic nie może się zmarnować. Podobna zasada tyczy się mięsa. Na sprzedaż jest wszystko: kopyta, ogony, głowy, języki, wnętrzności i genitalia. Są też bardziej tradycyjne kawałki wieprzowe i wołowe, ale nikt tu nie przychodzi po kilo szynki, czy schabu. Jak żeberka, to od pierwszego do ostatniego, jak udo, to razem z kopytem. Bo następny targ dopiero za tydzień.

Najciekawszy jest jednak targ żywym towarem. Mieszkańcy wiosek często nie mają elektryczności, a już na pewno nie używają lodówek, więc najwygodniej jest kupić żywego kurczaka i ubić go dopiero przed kolacją. Drób trzymany jest w bambusowych klatkach. Klient obchodzi je wszystkie dookoła, przygląda się dokładnie, wreszcie wskazuje palcem: „Ten!” Sprzedawczyni wyjmuje wskazanego kurczaka, bierze za pazury i prezentuje do góry nogami. Jeśli jest wystarczająco utuczony i ma dobrą cenę, zostaje zapakowany do bambusowego kosza i na plecach zaniesiony do odległej wioski. Na sprzedaż są także świnie. Nie duże i utuczone, bo takie można znaleźć tylko w dziale „mięso”, ale małe i pocieszne, trzymane na smyczy jak domowe zwierzaki. Kiedy targ się skończy trafiają do nowego właściciela i pędzą radośnie do wioski, gdzie niestety czeka ich nieunikniony koniec na czyimś talerzu.

Hani, Yuanyang, ChinyFryzjer na ulicy, ChinyMniejszośc HaniHani.Chiny HaniTarg w ChinachTarg u Hani, ChinyYuanyang, Chiny

 

Targ w Yuanyang to najlepszy targ, jaki widzieliśmy kiedykolwiek wcześniej i później. Kakofonia dźwięków i barw. Kolorowe stroje zakładane z potrzeby i uwielbienia dla tradycji, a nie z powodu turystów i pieniędzy. Wtedy, nie zdawaliśmy sobie jeszcze sprawy jak o coś takiego trudno w turystycznej Azji.

Więcej zdjęć z Yuanyang w galerii:

YuanYang 03-04.09.2012

Dodaj komentarz