Merapi po raz drugi

merapi

O wejściu na wulkan Merapi pisaliśmy już przy okazji wygranej w konkursie na Blog Roku 2012. Byliśmy tak szczęśliwi i podekscytowani, że ledwie zdążyliśmy wrócić do bazy, a już zabraliśmy się za przelewanie naszych emocji na komputer. Nic co dzisiaj byśmy napisali, nie byłoby bardziej prawdziwe, niż wpis na gorąco, więc zapraszamy do obejrzenia zdjęć i filmu ze szczytu. Marcinowi wszystko się ze szczęścia (bo przecież nie z zimna, ani ze zmęczenia) pomieszało i zapomniał nawet na jaki wulkan się wspina, a ja (w tym wypadku na pewno ze zmęczenia) wyrzucam swoje frustracje w związku z… ze wszystkim! Zresztą zobaczcie sami…

Widok na wulkan z pobliskiej wioskiZachmurzony szczyt wulkanu MerapiZejście ze szczytu wulkanu MerapiNa zachmurzonym szczycie Wspinaczka na wschód słońca na wulkan MerapiSzczyt wulkanu w chmurach Wulkan Merapii w chmurach
/>Więcej zdjęć z wulkanu Merapi w galerii:

Wulkan Merapi 01.03.2013

4 Responses to “Merapi po raz drugi”

  1. Agata pisze:

    strasznie Wam zazdroszczę takiej podróży:) to musiała być niesamowita przygoda. A zdjęcia – czuję się jakbym tam z Wami była, hehe;)

    • paczkiwpodrozy pisze:

      Było okropnie zimno i nic nie było widać, ale tak – było wspaniale! Sama satysfakcja wystarczy, no i tak jak piszesz – poczucie przygody. Pozdrawiamy!

  2. Paulina pisze:

    Czy Waszym zdaniem istnieje możliwość wejścia na Merapi bez przewodnika. Oczywiście w dzień? :) Pozdrawiamy

    • paczkiwpodrozy pisze:

      Myślę, że dacie radę! Z wioski ścieżka jest dość wyraźna, choć nie damy sobie ręki uciąć, że nie było żadnych rozwidleń, bo się nie przyglądaliśmy. Jak wejdziecie ponad linię drzew, na coś na co lokalni mówią plateau, możecie mieć mały problem ze znalezieniem drogi na szczyt. Popytajcie w wiosce, może ktoś rozrysuje Wam mapkę? No chyba że macie GPS, wtedy nie ma żadnego problemu…