Rok w podróży i co dalej?

mozaika

Już jakiś czas temu minął rok odkąd jesteśmy w podróży. Nie napisaliśmy o tym, po części bo nie było na to czasu, ale głównie dlatego, że nie byliśmy pewni co dalej. Z jednej strony połknęliśmy podróżniczego bakcyla i chcieliśmy przeć naprzód, a z drugiej niezałatwione sprawy wzywały nas do Polski, a my sami coraz bardziej tęskniliśmy za domem, rodziną i przyjaciółmi.

Ta podróż została zaprojektowana na rok. Przez ten czas mieliśmy objechać świat dookoła, zwiedzając 16 krajów na trzech kontynentach. Dziś, rok i 2 miesiące później, nie pamiętamy już o pierwotnym planie, nadal jesteśmy w Australii, a Nowej Zelandii i Ameryki Południowej nawet nie tknęliśmy. W Azji zamiast 6-ciu spędziliśmy 11 miesięcy, odwiedzając dwa dodatkowe kraje: Birmę i Filipiny, a w Indonezji zostaliśmy trzy razy dłużej niż pierwotnie planowaliśmy. Nie uważamy tego jednak za porażkę. Fakt, że przestaliśmy „zaliczać” kraje jest jednym z naszych największych sukcesów, bo dzięki temu z beztroskich turystów fotografujących zabytki zza autobusowej szyby, przeistoczyliśmy się w ludzi, którzy zadają sobie trud wsiąknięcia w lokalną kulturę.

Przez pierwsze miesiące podróżowaliśmy naszym zwykłym tempem, czyli tak jakbyśmy lada moment mieli wrócić do pracy. Nie twierdzę, że było to złe: mieliśmy masę energii, chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej, przeżywać wszystko jak najintensywniej. Jednak kiedy podróż nie jest już tylko wakacyjnym wypadem, a prawdziwym, codziennym życiem, zmienia się perspektywa i styl podróżowania. Po jakimś czasie zaczęliśmy coraz więcej czasu spędzać w odwiedzanych miejscach, czasami niewiele robiąc, tylko włócząc się po okolicy i rozmawiając z napotkanymi ludźmi. Z pozoru mniej zwiedzaliśmy, ale okazało się, że dzięki temu przeżywaliśmy znacznie wiecej. W miarę upływu czasu wszystkie atrakcje zlewają się w jedną całość i to ile świątyń, klasztorów, plaż, czy pól ryżowych się widziało, staje się mało ważne. Na pierwszy plan wychodzi to, kogo spotkało się na swojej drodze, a od kiedy zaczęliśmy podróżować w zwolnionym tempie i dopuściliśmy do siebie ludzi oraz pozwoliliśmy na działanie przypadku i zmianę planów, wtedy zaczęliśmy zauważać możliwości, obok których do tej pory przechodziliśmy obojętnie.

Ostatnie 3 miesiące upłynęły nam pod znakiem Australii. Przejechaliśmy 10.000 km z Darwin na samej północy, aż na południowy kraniec zachodniego wybrzeża. Po dziesiątkach parków narodowych, które odwiedziliśmy pozostaną piekne zdjęcia, ale to co my zapamiętamy z Australii, to wspaniała życzliwość ludzi, którzy pomogli nam w kilku krytycznych sytuacjach. Życie osób o bardzo niskim budżecie w Australii może być czasami trudne, więc gdyby nie pomoc zupełnie obcych ludzi, którzy wielokrotnie przyjęli nas pod swój dach, pomogli znaleźć taniego mechanika, czy zaoferowali swoją bezinteresowną pomoc, pewnie już dawno wrócilibyśmy do Polski kompletnie „spłukani”.

Ale nie można tak beztrosko żyć sobie w czyimś domu w nieskończoność, przyszedł więc w końcu ten dzień, odkładany od kilku miesięcy, w którym musieliśmy zadecydować: co dalej?

Nie mamy wystarczającej ilości pieniedzy, by kontynuować podróż przez południe Australii do Sydney, a potem do Nowej Zelandii i Ameryki Południowej. Nie chcemy też wracać do Polski z podkulonym ogonem, zobaczywszy tylko połowę z tego co zaplanowaliśmy. Marcina nic oprócz rodziny i przyjaciół do kraju nie ciągnie, ale ja nadal mam ostatni rok studiów do ukończenia i myśl o odłożeniu tego na później, po 5 latach ciężkiej pracy jest nie do zniesienia. Co więc możemy w tym wypadku zrobić?

Pewnie nie ma idealnego rozwiązania, ale wydaje nam się, że to na które wpadliśmy jest najlepsze, a do tego racjonalne.

Wracamy do Polski! Na wystarczająco długo, by przypomnieć się przyjaciołom, którzy jeszcze o nas nie zapomnieli, by spędzić trochę czasu z zatęsknioną rodziną, zrobić absolutorium na uczelni, uzupełnić bloga z obecnej podróży i… przygotować się do kolejnej

Wyjeżdżamy w lutym, jak Bóg (i uczelnia) pozwoli i miejmy nadzieję, że na kolejny rok, by zobaczyć następny kawałek świata!

P.S. Teraz już wiemy skąd to opóźnienie na blogu: żeby czymś Was zająć przez najbliższe miesiące, kiedy będziemy w domu!

17 Responses to “Rok w podróży i co dalej?”

  1. Magda pisze:

    Czytuje Was od dość dawna :) pewnie ciężko było odpowiedzieć sobie na pytanie „co dalej?” kiedy już tyle zobaczyliście, tyle się nauczyliście… ale super, że planujecie powrót na ścieżkę podróżniczą :)

  2. SUPER ! do zobaczenia ! : D

  3. no way:)
    nie dalej jak dziś rano, rozmawialiśmy na temat naszego podróżowania, że to już 9 m-cy w drodze..i ten sam temat – CO DALEJ??? w listopadzie wracamy do PL, aby chwilę nacieszyć się rodziną, uzupełnić bloga i… aby ruszyć dalej!
    Paczki, nasze synchro jest mega!
    Ściskamy Was mocno:)))))

  4. Bartek pisze:

    Czasem trzeba wrocic, zeby moc pojechac dalej. My tez cos o tym wiemy :)

  5. Drogie paczki, pięknie się Was podgląda i cieszymy się, że zgromadziliście materiałów w nadmiarze, żeby mimo „małej przerwy w objazdach”, dalej publikować wizualizacje z Waszych podróży :)
    Ciekawią nas Wasze spostrzeżenia o stawaniu się podróżnikami, wewnętrznych zmianach, jakie zachodzą w turyście, kiedy przestaje „zaliczać” kolejne zabytki i zaczyna dostrzegać ludzi. Może zechcielibyście o tym napisać więcej? pozdrawiamy :) i do poczytania

    • paczkiwpodrozy pisze:

      Czyli mimo wszystko nie spotkamy się w Australii?

      • VoluntaryMigrant pisze:

        Powodzenia zycze! a swoja droga szkoda ze o Nowa Zelandie tym razem nie zachaczycie, ale przepuszczam ze groziloby wam to „utknieciem” tu na zawsze:) Ja po wielu latach w podrozy wlasnie w Nowej Zelandii znalazlam caly swiat:) Szczesliwej podrozy do ojczyzny!

  6. Karola pisze:

    Rok podróży i to TAKIEJ to ogromny sukces, wspaniałe przeżycie i coś, czego Wam niesamowicie zazdroszczę. Kto powiedział, że podróży dookoła świata nie można zorganizować z kilkumiesięcznym międzylądowaniem w Polsce? Hej, głowa do góry! Powroty bywają trudne ale też i piękne:) Trzymam kciuki za kolejną wyprawę!

  7. Kochani czekamy na was,a żeby się nie nudziło mamusia sprząta mieszkanie. Całusy.

  8. Dziękujemy mamusiu za posprzątanie nam mieszkanka!Niech czeka gotowe na nasz przyjazd!

  9. iza pisze:

    Pliz, błagam, zdradźcie sekret, skąd/jak zdobędziecie potrzebne pieniądze w 6 m-cy na kolejne dłuuuugie podróżowanie, zwłaszcza będąc jeszcze studentem … (w Kasi przypadku).
    dzięki z góry

    • paczkiwpodrozy pisze:

      Po pierwsze: większość pieniędzy już mamy, bo zostało nam z poprzedniego wyjazdu, a to co w Australii i Nowej Zelandii wydalibyśmy w 4 miesiące, w Ameryce starczy nam na 8 albo więcej. Po drugie: student też może pracować. Po trzecie: jak będzie trzeba to będziemy zbierać, pożyczać, szukać sponsorów. Jak są chęci to i pieniądze się znajdą. A jak nie to po prostu pojedziemy na krócej, aż nam się budżet wyczerpie.

  10. Emilia pisze:

    Ooo! A ja wróciłam miesiąc temu po 7 (a wcześniej jeszcze 8) miesiącach i już mnie nosi i ciągnie z powrotem w drogę.. I tak sobie przeglądam waszego i inne blogi planując kolejny wyjazd..

Odpowiedz na „EmiliaAnuluj pisanie odpowiedzi