VLOG #9: trek Santa Cruz dzień po dniu

Od dawna czekaliśmy na moment, w którym pójdziemy w góry. Przez kilka dni tylko my i przyroda, spanie pod milionem gwiazd, widoki jak z pocztówek, żadnych wsi, czy sklepów, woda filtrowana ze strumienia i cały dobytek na plecach.

Najpierw musieliśmy się zaaklimatyzować, bo 4750 m n.p.m., na które mieliśmy się wspiąć to nie przelewki. Pierwszego dnia pojechaliśmy na Lagunę 69, która zwaliła nas swoim pięknem z nóg, na szczęście w przenośni, więc byliśmy w stanie iść dalej. Drugiego zobaczyliśmy inne jezioro – Lagunę Paron i tym razem z chodzeniem nie było już tak różowo. Wracając z przełęczy, dość ciężką, kamienisto-piaszczystą drogą, na łysych oponach, poślizgnęliśmy się przy zjeździe i łup! o ziemię. Prędkość była minimalna, a w upadkach mamy już niemałą wprawę, więc tylko założyłam plecak z aparatem na grzbiet, żeby przy następnej wywrotce się nie potłukł i pojechaliśmy dalej. Po kilku kilometrach zaryliśmy o ziemię po raz drugi, tym razem porządnie. Wiatr się zerwał, cały pył poszedł w górę i w jednej chwili, przy znacznej prędkości, wpakowaliśmy się w dziurę pełną piachu. I łup! Marcin o ziemię, a ja o Marcina. Wstałam lekko oszołomiona i automatycznie zabrałam do podnoszenia motocykla, do czego Marcin nie za bardzo się kwapił.

– Aaaa! – usłyszałam krzyk za plecami – Zdejmij to ze mnie! – odwróciłam się i spojrzałam na Marcina z otępieniem – Motor! Noga! Motor! – powtarzał ciągle, a że mój mózg pracował jeszcze w spowolnionym tempie, chwilę zajęło mi zrozumienie, że motocykl przytrzasnął mu stopę.

I tyle było z naszego chodzenia. Podniosłam motocykl nienaturalnym przypływem sił i jakoś wspólnie doczołgaliśmy się do miasteczka. Następnego dnia poszliśmy do lokalnego szpitala, bo stopa zrobiła się sina i opuchnięta.

– Złamanie?

Nie, tylko stłuczenie – zawyrokował lekarz – tydzień i wszystko będzie po staremu.

(a tak na marginesie, rentgen i wizytę załatwiliśmy w 15 minut i zapłaciliśmy tylko 10 dolarów – polskie szpitale mogłyby się uczyć)

Znajomi, z którymi mieliśmy iść na 4-dniowy trek Santa Cruz już wyruszyli, a my w perspektywie mieliśmy kilka dni bez ruszania się z pokoju. Marcin wykorzystał swoją kontuzję do maksimum: kazał sobie przynosić obiady do łóżka, serwować herbatki i we wszystkim usługiwać, jakby był obłożnie chory. Mąż każe, żona robi. Po kilku dniach było  już dużo lepiej. Maści i leki pomogły, a opuchlizna zupełnie zeszła. Co innego jednak przejść się wokół placu, a co innego przemierzyć 55 km po górach. Czekać dłużej już nie mogliśmy, ale iść też nie za bardzo, więc poszliśmy.

Poszliśmy z plecakami, namiotem, sprzętem do gotowania i filtrem do wody, przygotowani, że po pierwszym dniu zawrócimy. Daliśmy radę, a całą trasę uwieczniliśmy w naszym najnowszym vlogu. Zobaczcie jak wygląda trek Santa Cruz, dzień po dniu – obozowanie, wspinaczka, krajobrazy, a wszystko przy pięknej, andyjskiej muzyce.

Zobaczcie też nasze wcześniejsze vlogi z Peru!

PERU kulinarnie

Statkiem po AMAZONCE

Wakacje w HUANCHACO

 

Kilka praktycznych informacji o treku Santa Cruz 

 

Dystans: 45 km

Czas: 3-4 dni

Sezon: maj-wrzesień

Cena wstępu: 65 soli za wejście do Parku Narodowego na 7 dni

Wysokość n.p.m.: 3400 (Vaqueria) – 4750 (Punta Union) – 2900 (Cashapampa)

Stopień trudności: średni

Transport: jedyny autobus do Vaqueria odjeżdża o 7 rano z dworca w Yungay; z Cashapampa autobusy powrotne do Caraz jeżdżą kilka razy dziennie

Nocleg: na trasie przygotowane są dobrze oznaczone miejsca do kempingowania

Jedzenie: na szlaku nie ma żadnych wiosek, więc w żywność trzeba zaopatrzyć się w Caraz

Bagaż: wynajęcie poganiacza i muła nie jest drogie; w czasie naszego pobytu Pony Expeditions z Caraz oferowało cenę 70 soli za dzień wraz z wypożyczeniem namiotu dla poganiacza; jedzenie trzeba zapewnić poganiaczowi we własnym zakresie

santa cruz-1santa cruz-2santa cruz-3santa cruz-4santa cruz-5santa cruz-7santa cruz-6santa cruz-8santa cruz-9santa cruz-10santa cruz-11santa cruz-12santa cruz-13santa cruz-14santa cruz-15santa cruz-16santa cruz-17santa cruz-18santa cruz-19santa cruz-20santa cruz-22santa cruz-23santa cruz-24Więcej zdjęć z treku Santa Cruz w galerii:

Trek Santa Cruz 09-12.06.2015

27 Responses to “VLOG #9: trek Santa Cruz dzień po dniu”

  1. No to kiedys musicie zrobic trek Santa Cruz de la Sierra:)

  2. Po prostu zapierajace dech w piersiach!

  3. Fajne timelapsy się przewijają przez klip.
    Pytanie w ile składacie coś takiego w drodze – kiedy macie czas na świąteczne zakupy ? :)

  4. LA pisze:

    Świetny film, piękne zdjęcia, niesamowite scenerie, wspaniała przygoda…

  5. Wow! Piękny vlog! I w ogóle miejsce! Zazdro! Myślę, że dopadłaby mnie choroba wysokościowa i nie byłoby mi łatwo 😛

  6. Fajny filmik i wspaniałe widoki.. :) Szkoda tylko tego „kolegi” :)

  7. Tomek Luks pisze:

    Muzyka idealnie wkomponowana w to co się ogląda :)

  8. Iwona! Looooook. … two great polish guys in Perú….

  9. Maja pisze:

    Ależ kusicie, Paczki! Jestem bardzo ciekawa jak radzicie sobie z jedzeniem, na zdjeciach widac butle i powiedzmy kuchenke? Co powiecie na artykuł o tym jak sobie radzic w tej kwestii, kiedy na dłuższym szlaku nie znajdziemy żadnej wioski czy innego miejsca do zaopatrzenia sie? Pozdrawiam :)

    • paczkiwpodrozy pisze:

      Maja! Tak się świetnie składa, że dokładnie taki post jest w przygotowaniu! Mamy nadzieje, że znajdziesz w nim coś dla siebie!

  10. Paulina pisze:

    Super, dzięki ogromne za wpis i filmik :). Właśnie się niedługo wybieram do Huaraz. Mam tylko nadzieję, że warunki pogodowe umożliwią trekking (niestety już pora deszczowa :/).

  11. Ula pisze:

    Cześć! Ten vlog uwielbiam, muzyka cudnie dobrana, krajobrazy obłędne! Pytanie laika: sprzęt (namiot, kuchenkę gazową, śpiwory, nawet buty górskie) zabraliście z Polski czy kupiliście na miejscu? + Czy istnieje możliwość wypożyczenia namiotu tam gdzieś, np. w Caraz? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź:D Ula.

Dodaj komentarz