Ekwador: nie tylko Galapagos

ekwador

Opuszczamy Kolumbię: przystojnych ludzi, piękne miasta, burzliwą historię, i krętą, świeżo wyasfaltowaną drogą, wjeżdżamy do Ekwadoru: kraju-zagadki.

Lubimy takie miejsca, po których nie wiemy czego się spodziewać, bo zawsze nas zaskakują. A o Ekwadorze się nie mówi. W przeciwieństwie do Peru, w którym był każdy, bo przecież Machu Picchu, Cusco i starożytne linie Nazca. Nawet o Kolumbii sporo się słyszy, bo taka niebezpieczna, że jak ktoś ją odwiedził, to jest z tego bardzo dumny. A Ekwador? Jest jak zapomniana, młodsza siostra, którą pomija się w opowieściach.

Jedyne o czym ludzie pamiętają to Galapagos. Głuptaki, iguany, pływanie z uchatkami i nurkowanie z rekinami młotami. Ale skoro na Galapagos nie jedziemy, to co nam pozostaje?

Jedno hasło: PRZYGODA! Z tego samego powodu, dla którego wiele osób pomija Ekwador, przejeżdża w tydzień lub dwa z północy na południe, ewentualnie zahaczając o sielankowe wioski wzdłuż wybrzeża, z tego samego powodu my się w nim zakochaliśmy. Ekwador to przyroda: monumentalna, wieczna, nieposkromiona. To połacie dziewiczego lasu deszczowego, to aktywne wulkany ze szczytami pokrytymi śnieżną czupryną, to jeziora położone wysoko w górach. Niedostępne, ukryte, wymagające czasu i często, własnego środka transportu.

ekwador-3

Góry, dżungla, ocean. Jeziora, plaże, wodospady. Ekwador zaskoczył nas nie tylko swoją różnorodnością, ale też zamożnością i poziomem rozwoju. Często bez odpowiedniej wiedzy i znajomości faktów, tworzymy sobie w wyobraźni obraz, który niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Obraz kraju biednego i słabo rozwiniętego, podczas gdy tak naprawdę Ekwador radzi sobie świetnie, może nawet lepiej niż Kolumbia.

Drogi ma lepsze na pewno. Po wąskich, zapchanych ciężarówkami kolumbijskich ulicach, jazda w Ekwadorze to ulga. Większość głównych tras to dwupasmowe autostrady, wspinające się niekiedy tak wysoko, że choć na niemal pustej jezdni nic nas nie powstrzymuje, nasz motocykl nie jest w stanie jechać szybciej niż 40 km/h. Autobusy też są dużo tańsze, jedzenie smaczniejsze, a ludzie równie przyjemni, choć pewnie nie tak piękni.

Kilka dni temu koleżanka napisała do nas wiadomość: „Strasznie drogi i turystyczny ten Ekwador! Szalony! W Peru też tak jest?”  Tak, Peru to gringolandia, z niewyobrażalną ilością turystów (a przynajmniej tak nam się z początku wydawało). Za to Ekwador – zupełne przeciwieństwo! Są turyści, wiadomo, choć głównie lokalni, bo gringos jeżdżą do kilku ustalonych miejsc: Baños, Laguna Quilotoa, Otavalo. Ale pod szczytem wulkanu Cayambe nie widzieliśmy żywej duszy, w amazońskiej dżungli przez kilka dni byliśmy tylko my, lokalny pastor i rodzina Indian Huorani, w Papallacta i pod Chimborazo podobnie – tylko Ekwadorczycy i stada zgrabnych wigonii.

ekwador-1

Nasz Ekwador i jej Ekwador to dwa zupełnie inne kraje. Każdy sam kreuje swoją podróż, z małą pomocą szczęścia i sporadyczną ingerencją przypadku. Szczęście sprawiło, że spotkaliśmy dobrych ludzi, którzy przyjęli nas pod swój dach, a przypadek, że poznaliśmy polskiego konsula honorowego w Ekwadorze – Tomasza Morawskiego.  Postać niezwykle ciekawą i barwną, która sprawiła że nasz pobyt w tym kraju nabrał polskich kolorów. Polska zupa, chleb na zakwasie i ogórki kiszone, a ponad wszystko polska gościnność, której nigdy nie zapomnimy.

TOMASZU dziękujemy!

JANKU pozdrawiamy!

No i zaczynamy, naszą relację z Ekwadoru. Zupełnie inną od pozostałych.

13 Responses to “Ekwador: nie tylko Galapagos”

  1. Oj marzenie znane mi jedynie z książek

  2. Pierwszy wpis bardzo zachęca, ale pozostawia niedosyt! Czekam z niecierpliwością na drugi :)

  3. Ania Szymiec pisze:

    Ekwador – marzenie! <3 Zapowiada się świetnie, pięknie to opisaliście! :) Nie mogę się doczekać ciągu dalszego :)

  4. Tomasz Radzimiński – mieszkałeś dwa lata tam – co powiesz? 😉

  5. frikiafriki pisze:

    Dobrze się zapowiada, czekamy na więcej. My się zakochaliśmy od pierwszego wejrzenia i nieprędko stąd wyjedziemy :-)

  6. Tomek i Janek to dwa filary polskości w Quito :) coś jak Cejrowski, Wojciechowska, Makłowicz i inni w pigułce, Ekwador piękny kraj, chętnie służę pomocą tam wyjeżdżającym.

  7. Już nie, ale chęć powrotu jest ogromna.

  8. Justyna Kloc pisze:

    Tez mielismy przyjemnosc poznania Tomka :) Okazalo sie, ze pochodza razem z Albinem z Sanoka, sprowadzil swojego brata, kumpla – Janka tym sposobem w Quito poznalam wiecej osob z rodzinnego miasta mojego meza niz chyba przez cale swoje zycie :) Do tego Wielkanoc spedzona w polskim gronie – cudowne wspomnienia :)

  9. ra pisze:

    Trochę spóźniony mój komentarz, ale tym co jeszcze nie wiedzą chciałbym przekazać smutną informacje odnośnie śmierci Tomka Morawskiego. Zmarł w Polsce w Busko-Zdrój i został pochowany w Krakowie.