Co warto zobaczyć w Hondurasie?

honduras

Z zaplanowaniem podróży po Hondurasie mieliśmy spory problem. Zwykle czerpiemy inspirację od ludzi spotykanych w drodze: gdzie warto pojechać, co zobaczyć, a co ominąć. Natomiast w przypadku Hondurasu: C-I-S-Z-A! Po raz pierwszy od dwóch lat. Większość osób tam nie była albo z przymusu przejechała od granicy do granicy, obgryzając w autobusie paznokcie ze zdenerwowania. Niektórzy wyskoczyli na krótką wycieczkę do ruin Copan przy granicy z Gwatemalą lub spędzili kilka dni nurkując na karaibskich wyspach. Reszta kraju to turystyczna biała plama i nie spotkaliśmy nikogo, kto mógłby nam coś o ciekawych miejscach w Hondurasie powiedzieć.

Trudno się dziwić. Według statystyk, Honduras to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na Ziemi (nie licząc państw objętych wojną). San Pedro Sula – drugie największe miasto w kraju, to światowa stolica morderstw z 169 zabójstwami przypadającymi na 100.000 mieszkańców. Tegucigalpa z 102 zabójstwami plasuje się na 4 miejscu, zaraz za podium. Mimo że przemoc ta zwykle nie dotyczy turystów i związana jest z walkami gangów i przemytem narkotyków, to statystyki odstraszają. Większość osób podróżujących po Ameryce Środkowej do Hondurasu po prostu nie zagląda – ze strachu.

Wielka szkoda, bo Honduras to fantastyczny kraj – pełen klimatycznych, kolonialnych miasteczek i bujnej, tropikalnej przyrody. Honduraszczycy to jedna z najmilszych nacji w Amerykach, doskonale świadoma tego jak ich ojczyzna postrzegana jest na świecie. Dlatego doceniają każdego turystę, odważnego na tyle by zapuścić się w mniej znane regiony kraju: oferują pomoc, wskazują drogę, zaczepiają, wypytują i próbują mówić po angielsku, nawet jeśli ty usilnie starasz się porozumieć po hiszpańsku. Gdyby Honduras nie miał do zaoferowania nic, jego mieszkańcy byliby wystarczającym powodem, aby się do niego wybrać.

Kiedy przekroczyliśmy granicę, strategię mieliśmy już opracowaną: omijać duże i potencjalnie niebezpieczne miasta oraz skupić się na bardziej spokojnej prowincji. Do San Pedro Sula nie zbliżyliśmy się w ogóle, przez Tegucigalpę przejechaliśmy „obwodnicą” w pół godziny, a naszym jedynym zetknięciem z większym miastem była noc w portowym mieście La Ceiba. Po za tym, przez dwa tygodnie, podróżowaliśmy malowniczymi, górskimi drogami – może nie w najlepszym stanie, ale za to zupełnie bez samochodów, spacerowaliśmy po kolonialnych miasteczkach, upajaliśmy się pustką i wspaniałą, dziką przyrodą. Nie były to może atrakcje na miarę Gwatemali, czy Meksyku, po których można jeździć miesiącami, ale miały za to inną, niespotykaną w bardziej turystycznych miejscach, atmosferę.

Co warto zobaczyć w Hondurasie?

Oto lista naszych ulubionych miejsc:

 

Copan Ruinas – ruiny miasta Majów i kolonialne miasteczko o tej samej nazwie. To jedno z dwóch najbardziej turystycznych miejsc w Hondurasie i najbardziej urokliwe. Piękne położenie, zadbane, brukowane uliczki, odnowione domy, tanie hotele, smaczne jedzenie i światowej klasy zabytek na wyciągnięcie ręki – to miasto ma wszystko czego potrzeba turyście do szczęścia. Żałujemy jedynie, że spędziliśmy tam tak niewiele czasu, nieświadomi że Copan Ruinas pozostanie naszym ulubionym miejscem w kraju. O prekolumbijskich ruinach, gdzie oprócz świątyń i posągów największą atrakcją są  dostojne ary, obszerniej pisaliśmy tutaj.

honduras-1

Gracias – kolonialne miasteczko podobne do Copan Ruinas, ale znacznie mniej zadbane, a przez to bardziej autentyczne. Tu życie toczy się spokojnym tempem: Honduraszczycy pracują, handlują i jedzą. Place są pełne ludzi, a ulice motocykli i samochodów. Obserwacja codziennego życia mieszkańców potrafi wciągnąć – szczególnie w tak pięknym otoczeniu. Gracias leży też na trasie „Ruta Lenca”, czyli szlaku miast w zachodniej części kraju, zamieszkanych w większości przez Indian Lenca – ostatnich, którzy oparli się atakom hiszpańskich konkwistadorów, na czele z legendarnym wodzem Lempirą. W okolicy Gracias jest kilka mniejszych osad wartych zobaczenia, a wśród nich La Campa spektakularnie położona u stóp wąwozu.

Jezioro Yojoa – drugie w kolejności, nasze ulubione miejsce w Hondurasie. Nie z powodu samego jeziora, które jest zresztą bardzo urokliwe, ale ze względu na hostel, w którym się zatrzymaliśmy. D&D Bed&Breakfast and Micro Brewery to hotel, restauracja i prywatny browar w jednym, a ponad wszystko jedna z nielicznym w tym kraju backpackerskich oaz. Atmosfera tego miejsca (w dużej mierze zasługa amerykańskiego właściciela) sprawia, że chciałoby się tam zostać na dłużej, a ich słynne naleśniki z jagodami możnaby jeść codziennie. Ilość proponowanych wycieczek, zajęłaby wytrwałego turystę na kilka tygodni, ale nie są to tanie atrakcje, więc dla plecakowiczów na budżecie (jak my), polecamy wynajęcie łodzi i samodzielną wyprawę na jezioro.

honduras-2

Utila – światowa mekka nurków i najtańsze miejsce na kurs nurkowy. To jedyny punkt w Hondurasie, gdzie czuliśmy, że wokół jest dużo turystów, ba! było ich nawet więcej niż lokalnych! Nie do końca w naszym klimacie – to raj dla nastoletniego, imprezującego tłumu, a nie dla takich statecznych nudziarzy jak my. Trochę bez uroku, więc jeśli nurkowanie by nas nie interesowało, udalibyśmy się w inne miejsce, na przykład na dziewicze Cayos Cochinos. Mimo wszystko, jeśli chodzi o nurkowanie, a szczególnie naukę i kurs, to nie ma lepszego miejsca na zachodniej półkuli, niż Utila!

Tela – samo miasto jest niezbyt przyjemne i raczej bez wyrazu, ale warto zatrzymać się w nim na jedną noc, by odwiedzić wioski Garifuna w okolicach Teli. To jednocześnie egzotyczny i smutny widok – jedno z najbiedniejszych miejsc jakie widzieliśmy podczas naszej podróży po Ameryce Środkowej. Szczególne wrażenie wywarło na nas Miami, położone na samej plaży, z prymitywnymi chatami krytymi palmowymi liśćmi, bez elektryczności i toalet. Jego mieszkańcy, mimo niedostatku, okazali się niesamowicie pogodnymi i przyjaznymi ludźmi.

honduras-3

Comayagua – pierwsza stolica Hondurasu, nieco większa od Copan Ruinas i Gracias. Dawny splendor wyraźnie widoczny jest w architekturze i rozplanowaniu miasta, ale mimo swojego rozmiaru Comayagua była w stanie zachować spokojny klimat, charakterystyczny dla kolonialnych miasteczek. Położona niedaleko Tegucigalpy jest idealnym miejscem na przerwanie podróży, jeśli nie chce się spędzać nocy w niebezpiecznej stolicy.

Więcej zdjęć z Hondurasu znajdziecie w galeriach:

Copan Ruinas 17.09.2014
Jezioro Yojoa 19-20.09.2014
Okolice Teli 25.09.2014

13 Responses to “Co warto zobaczyć w Hondurasie?”

  1. Marcin Nowak pisze:

    świetne wydają się te kolonialne miasteczka. W Gwatemali i Salwadorze to właściwie spore miasta (Antigua, St. Anna) a tu kameralne. Może następnym razem 😉

  2. Fajnie, że łamiecie stereotypy. Dane o zabójstwach nie zachęcają do odwiedzin, ale dalsza część wpisu już tak :)

  3. Fajnie opisane i bardzo zachęcające. Zazdroszczę, bo ja co prawda zaplanowałam kiedyś Honduras, ale dwa dni przed naszym wylotem był tam zamach stanu :( i nie było nurkowania na Utili… zwiedziłam tylko Copan Ruinas (gdzie praktycznie nie było turystów), potem noc w San Pedro Sula (które wcale nie wydawało się niebezpieczne) i szybko przez Tegucigalpę do Nikaragui, bo atmosfera i patrole wojskowe nie zachęcały do dłuższego pobytu.
    Mało prawdopodobne, że tam wrócę w najbliższym czasie, a chciałabym :)

  4. Paulina Pa pisze:

    A ja nawet nie wiedziałam, że Honduras jest aż tak „zabójczy” … Tym bardziej podziwiam za wyjazd 😉

  5. Jest czego zazdrościć…

  6. Ewa Janisz pisze:

    rewelacja! na chwilę wstrzymałam oddech przy tych statystykach, ale… chcę tam jechać :)

  7. Martyna SKura pisze:

    W odległych planach mamy w głowie wyprawę rowerową po Ameryce Srodkowej i Południowej. Może zatem zahaczymy o te okolice.

  8. Namiot nasz dom pisze:

    Koniecznie Paragwaj tu jest kapitalnie.

  9. Livia 2055 pisze:

    Wspaniały blog i piękne zdjęcia. Znam Waszego bloga już dosyć długo ale to jest mój pierwszy komentarz.

  10. Eryka pisze:

    Słyszałam ze jest niesamowicie w Hondurasie :)

  11. Magda Kajzer pisze:

    A ja dopiero odkryłam Waszego bloga i bardzo podobają mi się relacje, no i oczywiście niesamowite zdjęcia. Aż się chce pojechać do Hondurasu :)

  12. frikiafriki pisze:

    Mieliśmy dość podobne odczucia, ludzie w Hondurasie byli najmocniejszą stroną naszego pobytu i poza Copan nie spotkaliśmy prawie wcale turystów. Szkoda, że większość ma takie paranoiczne postrzeganie, bo cytowana tu przestępczość zazwyczaj nie dotyka turystów. Spotkaliśmy za to całkiem sporo obrabowanych, a nawet pobitych osób w hiperturystycznej Gwatemali i Nikaragui (uchodzącą za bezpieczną).
    Nas w sumie ten kraj chyba przede wszystkim zasmucił i zmusił do refleksji…

Odpowiedz na „ErykaAnuluj pisanie odpowiedzi