Kilka dni słodkiego lenistwa

melaka

Do naszego pierwszego lotu pozostało jeszcze trochę czasu. Z Sankt Petersburga do Singapuru przyjechaliśmy lądem, ale w końcu przychodzi taki moment, że trzeba kupić bilet i wsiąść w samolot. Bo jak inaczej dotrzeć na Filipiny?

Ostatnie kilka dni w Singapurze skutecznie wyprało nasze portfele, więc wizja kolejnych pięciu, które zostały nam do wylotu, w hałaśliwym dormie za 22$ nie do końca nam się uśmiechała. Nawet wyjazd z wyspy, tą samą firmą autokarową, którą przyjechaliśmy tu z Kuala Lumpur okazał się dwa razy droższy niż w przeciwną stronę. Tu z pomocą przyszła opcja kombinowana, jak zawsze skuteczna: autobus publiczny za 2$ do Johor Bahru – granicznego miasta w Malezji, a stamtąd dalej w głąb kraju wygodnymi autobusami z siedzeniami jak w lotniczej klasie biznes.

Zastanawialiśmy się, czy nie spędzić tego czasu w Kuala Lumpur,  ale stolica Malezji nie zrobiła na nas dobrego „pierwszego wrażenia”. Dlatego nasz wybór padł na Melakę. To niewielkie kolonialne miasto, niestety boleśnie pożarte przez tłumy turystów pędzących z czerwonego Placu Holenderskiego do tętniącego życiem Chinatown.

Ale my w Melace znaleźliśmy spokój: hotelik w zbytkowej kamienicy na uboczu Chinatown, z dwupiętrowym lobby i wygodną kanapą, restaurację nad rzeką z dwoma małymi stoliczkami wystawionymi na promenadzie, sklepik z przyjazną obsługą. Raz na jakiś czas jedliśmy na wieczornych targach ulicznych, wypełnionych po brzegi ludzką masą, ale jakoś nam to nie przeszkadzało. Na Placu Holenderskim byliśmy raz, na krótką chwilę, nie zagłębiając się zanadto w stojące na wyciągnięcie ręki atrakcje. Kiedyś trzeba zrobić sobie przerwę od zwiedzania i ta przerwa właśnie nadeszła.

Pięć dni słodkiego lenistwa w Melace.

Więcej zdjęć z Melaki w galerii:

Melaka 07-09.12.2012

5 Responses to “Kilka dni słodkiego lenistwa”

  1. Astrozakupy pisze:

    Zdjęcia jak zwykle bardzo dobrej jakości, brawo!

  2. Witam serdecznie. Wasze zdjęcia są niesamowicie piękne i tu rodzi się moje pytanie – Jakim modelem aparatu robicie te arcydzieła? Pozdrawiam.

Dodaj komentarz