Archive for the 'Przygoda' Category

Zagubieni na morzu

corona

Historia z cyklu: Pech na Filipinach W rolach głównych: bangka i my (a jakże mogłoby być inaczej) Początek tej historii jest dość niewinny, jak to zwykle bywa w przypadku pecha spadającego jak grom z nieba. Próbujemy dostać się łodzią – „uwielbianą” przez nas bangką – na małą wysepkę Malapascua oddaloną jedynie o pół godziny drogi […]

Pech na Filipinach, czyli o tym jak próbowaliśmy dostać się do Coron

manilaa

Do tej pory wszystko szło jak z płatka. Zazwyczaj było tak łatwo, że wręcz nudno, a my byliśmy zbyt zorganizowani, by podejmować złe decyzje, które przecież są źródłem najlepszych historii. Wszystko zmieniło się na Filipinach, podczas naszego drugiego pobytu w Manili – trochę z powodu złych decyzji, trochę przez zwykłą ludzką głupotę, ale w większości […]

Victor, łowcy głów i ostatnia mistrzyni tatuażu

kalinga

W sercu filipińskiej Kordyliery leży Kalinga – prowincja, w której jeszcze do niedawna regularnie wybuchały wojny pomiędzy klanami zamieszkującymi położone w górach wioski. Każda kradzież, zabójstwo lub zniewaga, musiały zostać pomszczona w walce. Łowcy głów wyruszali do sąsiedniej wioski, by wymierzyć sprawiedliwość i wracali ze ściętymi głowami swoich przeciwników, na znak odwagi i triumfu. Za […]

W drodze z Batad do Banaue

batad a

Nie czuję nóg! Marcin, błagam, ponieś mnie… Jak dorwę się do łóżka, to przez tydzień się z niego nie ruszę… Co ja bym oddał dzisiaj za ciepły prysznic! Żołądek przykleja mi się do kręgosłupa, a nawet nie mam siły podnieść łyżki do ust… Nie wysiadam z tego trycykla. Zostaje! Po 10-ciu godzinach wyczerpującego marszu w […]

Po zmroku w Manili

manila

Pierwszym i najlepszym źródłem wiedzy o miejscu, do którego przybywasz jest kierowca taksówki, którą pokonujesz drogę z lotniska do miasta. O ile taksówkarz mówi językiem, którym i ty władasz, co na Filipinach akurat nie jest problemem, możesz dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o mieście, w którym spędzisz najbliższe kilka dni/miesięcy/lat. My, jak do tej pory, […]

W królestwie słoni

khao yai-2

Słoń indyjski – mniejszy od afrykańskiego, o mniejszych uszach i nie tak cennych kłach, za to spokojniejszy, bardziej posłuszny i NIESTETY udomowiony. Święte zwierzę wielkich, azjatyckich religii: w hinduiźmie utożsamiany z Ganeshą – bogiem o głowie słonia, w buddyźmie jest jednym z wcześniejszych wcieleń Buddy. Atrybut i duma władców wschodnich królestw. Symbol Laosu nazywanego „krajem […]

W poszukiwaniu plemion Akha

muang sing

Jeśli zapytacie nas, co najbardziej zaskoczyło nas w Azji, to bez zastanowienia odpowiemy – jej nowoczesność. Wyjechaliśmy w tę podróż z idealistycznym wyobrażeniem Azji sprzed wieku – zacofanej, egzotycznej, przepełnionej duchowością, dzikiej. A może gdybyśmy wcześniej przeczytali „W Azji” Tiziano Terzaniego, oszczędzilibyśmy sobie ułudy i wielu zawodów. W końcu on już w latach 80-tych narzekał […]

Zdobywamy szczyty!

To była magiczna noc. O 1:00 w nocy wyruszyliśmy z małej górskiej wioski, by zdobyć szczyt wulkanu Merapi, najbardziej aktywnego w Indonezji. Księżyc w pełni oświetlał drogę tak, że latarki były zupełnie niepotrzebne. Droga wiła się stromo pod górę, najpierw błotnistym szlakiem, potem po ostrych, wulkanicznych skałach.

Około 2:30 rano, gdy odpoczywaliśmy akurat po półtoragodzinnym marszu dostaliśmy pierwszego sms-a: „Wygraliście w swojej kategorii!” – siostra Marcina relacjonuje nam wydarzenia z uroczystej gali Blog Roku 2012. To znaczy, że się udało?! Wygraliśmy z blogami o modzie, urodzie, dizajnie i wychowaniu dzieci! Oczywiście, wiedzieliśmy że mamy szansę. Dwa tygodnie temu zostaliśmy wybrani do najlepszej trójki, więc statystycznie nasze szanse wynosiły 33,3%, a to już sporo. Od kilku dni mieliśmy jednak przeczucie, że nic z tego nie będzie, więc spokojnie zaaranżowaliśmy sobie wejście tej nocy na Merapi. Tymczasem zostaliśmy najlepszym blogiem lifestylowym!

Adrenalina podskoczyła i uciążliwe dotychczas podejście stało się proste, jak spacer po mieście. Kolejne metry pokonywaliśmy z łatwością, prawie skacząc z radości z kamienia na kamień. O 3:30, byliśmy już wysoko w chmurach. Widoczność była prawie zerowa, na plecakach osadzały się krople rosy i musieliśmy zapalić latarki, bo bez światła księżyca otaczały nas kompletne ciemności. W tym momencie, tym razem zupełnie już niespodziewanie, dostaliśmy kolejnego sms-a: „Druga statuetka dla Was”. I tyle? Co to znaczy druga statuetka? Wykorzystując ostatnie rupie na naszej indonezyjskiej karcie, piszemy wiadomość: „????????”. Te kilka minut, kiedy czekamy na sms-a, zdaje się ciągnąć w nieskończoność. Odpowiedź brzmi: „Wyróżnienie główne!” – siostra nie jest zbyt wylewna, ale pewnie ma na gali pełne ręce roboty. Tym razem już zupełnie nie wiemy co powiedzieć. Drugiej nagrody z pewnością się nie spodziewaliśmy. Nie pamiętam nawet jak doszłam na płaskowyż pod kraterem, ale byłam tak zaaferowana, że nie chciałam wchodzić już wyżej.

Kiedy na szczycie zaczęło świtać, zamiast przepięknych widoków, zobaczyliśmy wokół nas jedynie mlecznobiałą mgłę. Było koszmarnie zimno, kryształki lodu zaczęły osadzać się na plecakach, wiał przeraźliwy wiatr, a z krateru wydobywał się śmierdzący odór siarki. Żałowaliśmy wtedy, że nie możemy być na gali, w ciepłym pomieszczeniu i odświętnych strojach, popijając wyrafinowane drinki. Chcielibyśmy świętować nasz sukces, odebrać statuetkę i zjeść nasz kawałek tortu, zamiast siedzieć na kupie zwęglonych kamieni. Taki jest jednak nasz los – osób stale w podróży. Nie zawsze dobrze, nie zawsze wygodnie, ciepło i czysto, ale za to satysfakcja nieporównywalna jest z niczym innym.

To była magiczna noc. Noc wielu sukcesów. Zostaliśmy wybrani na najlepszy Blog Roku 2012 w kategorii „Lifestyle” oraz otrzymaliśmy pierwsze wyróżnienie, czyli srebrny medal w ogólnej klasyfikacji Blog Roku 2012. Dodatkowo zdobyliśmy nasz pierwszy w życiu szczyt i z pewnością nie ostatni, ale o Merapi jeszcze usłyszycie…

A teraz możecie zobaczyć jak Paczki w podróży wirtualnie prezentowały się na gali:

Dzienniki motocyklowe, cz. II – Laos Centralny

central

*** UWAGA! Miesiąc temu na Filipinach padł nam twardy dysk w laptopie i straciliśmy połowę zdjęć z naszej podróży po Laosie. Z motocyklowej wycieczki po Laosie Centralnym ocalalo jedynie kilka zdjęć z pierwszego dnia, naszej 4-dniowej wyprawy. Nie mogliśmy sobie jednak odmówić, podzielenia się z Wami naszymi perypetiami, bo to jedna z zabawniejszych historii jakie […]

Dzienniki motocyklowe, cz. I – Płaskowyż Bolaven

bolaven

Płaskowyż Bolaven w południowym Laosie słynie z wodospadów i plantacji kawy, ale to nie dlatego się tam wybraliśmy. To idealne miejsce, by zejść z utartego szlaku, zobaczyć jak żyją laotańczycy, jak wygląda kraj bez Lao-drinków, restauracji serwujących pizzę, wi-fi na każdym kroku, a przede wszystkim bez tłumu turystów. Obszar jest dość duży, więc idealnie jest […]